Borys potrzebuje przestrzeni

„This is not the end, this is the beginnig”

Fizyczny pierwowzór Borysa odszedł dwa lata temu, a ja potrzebowałam tego czasu by w pełni go pożegnać. Cały czas jednak wiedziałam, że śmierć Borysa nie jest końcem opowieści o Pepicie i Borysie. Piękno życia polega na tym, że nasi bliscy zostawiają w naszych sercach i w naszej pamięci ślad i w tym sensie ich życie trwa nadal. A zatem Pepito i Borys wracają!

– Ach jaki piękny dzień! Westchnął radośnie Pepito zeskakując z łóżka i żwawo się przeciągając.

– Acha – westchnął Borys, niechętnie otwierając oczy. Ostatnio Borys miał problemy ze wstawaniem. Nawet po przespanej nocy był senny i zmęczony. Właściwie to chętnie zostałby w łóżku cały dzień, a może nawet tydzień? Łóżko było dla Borysa azylem, miejscem w którym czuł się bezpiecznie, spokojnie. Tu nikt od niego niczego nie chciał, miał święty spokój i ciszę… O tak Borys bardzo lubił ciszę. Jednak poza ekstremalnymi sytuacjami życie nie toczy się w łóżku, więc Borys chcąc nie chcąc opuścił swoją oazę by zmierzyć się ze światem.

Niechętnie poczłapał w stronę kuchni, po której już krzątał się Pepito robiąc przy okazji sporo hałasu. O tak, hałasowanie było domeną Pepita, lubił robić wokół siebie dużo szumu i zamieszania. Pepito lubił być widziany i słyszany. Borys odwrotnie, najchętniej byłby niewidzialny. Gdy był jeszcze małym Boryskiem wyobrażał sobie, że ma taką super moc i potrafi znikać, rozpływać się we mgle. Ach to byłaby frajda.

– Ach, umieć znikać zawsze wtedy, gdy się tego potrzebuje..- pomyślał Borys,

– Zawsze kiedy się tego potrzebuje, czyli w moim przypadku, permanentnie? Borys zafrasował się, gdy zdał sobie sprawę z ogromu swojej potrzeby znikania. Dlaczego tak trudno przychodzi mu być widzianym, obecnym, słyszanym? Dlaczego tak bardzo pragnie się schować i zniknąć?

Borys tego nie wiedział, ale też domyślał się, że życie nie polega na unikaniu i chowaniu się. Zaczął się zatem zastanawiać w jakich okolicznościach nie chciałby się chować, ani znikać.

– Musiałoby być wtedy cicho i spokojnie – zaczął w powolutku – i musiałoby być ładnie – zaczął się rozkręcać – i musiałoby być interesująco i musiałbym mieć dla siebie przestrzeń! Tak przestrzeń! – Borys, aż odetchnął głębiej i poczuł, jak bardzo przestrzeń jest dla nie go ważna. A czy ma teraz taką przestrzeń w której może głęboko oddychać? Co to dla niego oznacza „mieć przestrzeń”?

Wzrok Borysa powędrował na Pepita, który zajadał jajecznicę prosto z patelni, czytał przy tym gazetę i zerkał na włączony telewizor.

– Czy tu i teraz „mam przestrzeń”? – Borys westchnął zrezygnowany. Spojrzał na Pepita i pomyślał, że jeśli kiedykolwiek uda mu się jednocześnie być z Pepitem w jednym pomieszczeniu i czuć, że „ma przestrzeń” to wówczas znikanie nie będzie mu już potrzebne. Choć z drugiej strony, może kiedy przestanie znikać, to i przestrzeń się znajdzie?

– Ach jaki piękny dzień! Westchnął radośnie Pepito zeskakując z łóżka i żwawo się przeciągając.

– Acha – westchnął Borys, niechętnie otwierając oczy. Ostatnio Borys miał problemy ze wstawaniem. Nawet po przespanej nocy był senny i zmęczony. Właściwie to chętnie zostałby w łóżku cały dzień, a może nawet tydzień? Łóżko było dla Borysa azylem, miejscem w którym czuł się bezpiecznie, spokojnie. Tu nikt od niego niczego nie chciał, miał święty spokój i ciszę… O tak Borys bardzo lubił ciszę. Jednak poza ekstremalnymi sytuacjami życie nie toczy się w łóżku, więc Borys chcąc nie chcąc opuścił swoją oazę by zmierzyć się ze światem.

Niechętnie poczłapał w stronę kuchni, po której już krzątał się Pepito robiąc przy okazji sporo hałasu. O tak, hałasowanie było domeną Pepita, lubił robić wokół siebie dużo szumu i zamieszania. Pepito lubił być widziany i słyszany. Borys odwrotnie, najchętniej byłby niewidzialny. Gdy był jeszcze małym Boryskiem wyobrażał sobie, że ma taką super moc i potrafi znikać, rozpływać się we mgle. Ach to byłaby frajda.

– Ach, umieć znikać zawsze wtedy, gdy się tego potrzebuje..- pomyślał Borys,

– Zawsze kiedy się tego potrzebuje, czyli w moim przypadku, permanentnie? Borys zafrasował się, gdy zdał sobie sprawę z ogromu swojej potrzeby znikania. Dlaczego tak trudno przychodzi mu być widzianym, obecnym, słyszanym? Dlaczego tak bardzo pragnie się schować i zniknąć?

Borys tego nie wiedział, ale też domyślał się, że życie nie polega na unikaniu i chowaniu się. Zaczął się zatem zastanawiać w jakich okolicznościach nie chciałby się chować, ani znikać.

– Musiałoby być wtedy cicho i spokojnie – zaczął w powolutku – i musiałoby być ładnie – zaczął się rozkręcać – i musiałoby być interesująco i musiałbym mieć dla siebie przestrzeń! Tak przestrzeń! – Borys, aż odetchnął głębiej i poczuł, jak bardzo przestrzeń jest dla nie go ważna. A czy ma teraz taką przestrzeń w której może głęboko oddychać? Co to dla niego oznacza „mieć przestrzeń”?

Wzrok Borysa powędrował na Pepita, który zajadał jajecznicę prosto z patelni, czytał przy tym gazetę i zerkał na włączony telewizor.

– Czy tu i teraz „mam przestrzeń”? – Borys westchnął zrezygnowany. Spojrzał na Pepita i pomyślał, że jeśli kiedykolwiek uda mu się jednocześnie być z Pepitem w jednym pomieszczeniu i czuć, że „ma przestrzeń” to wówczas znikanie nie będzie mu już potrzebne. Choć z drugiej strony, może kiedy przestanie znikać, to i przestrzeń się znajdzie?